Witajcie!
Zgodnie z zapowiedzią na instagramie, która pojawiła się już jakiś czas temu, przeanalizuję dla Was serum. W planie były trzy różne kosmetyki, o różnych składach, cenach, a podobnym działaniu. Pierwotnie miał być jeden post, ale w miarę pisania stwierdziłam, że dokładną analizę rozłożę na trzy posty, a w oddzielnym zrobię porównanie. Zatem od dzisiaj, przez cztery kolejne dni zajmujemy się tylko i wyłącznie serum (czy serumami, jeśli w ogóle się to odmienia).
Pierwsze z nich to serum przeciwzmarszczkowe Biolaven. Jest to kosmetyk przeznaczony do każdego typu cery. Ma konsystencję olejku, jest bardzo tłuste i trochę trwa zanim wchłonie się w skórę. Jeśli ktoś nie lubi zapachu lawendy to od razu odradzam, bo mimo tego, że wszystkie kosmetyki Biolaven pachną lawendą, ten pachnie jak czysty olejek lawendowy. Ja osobiście lubię ten zapach, a w tym kosmetyku jest bardzo intensywny tylko na początku i szybko się ulatnia. Najlepiej używać na wieczór, bo jest dość tłuste i aplikacja na dzień pod krem czy makijaż mogłaby już być uciążliwa, chociaż może u osób z bardzo suchą skórą na dzień też by się sprawdziło. Wystarczą już trzy krople, żeby posmarować całą twarz, także serum jest bardzo wydajne. Jest go też sporo bo aż 30 ml, także bez żadnego zastanawiania się możemy je aplikować również na szyję i dekolt.
Mam zastrzeżenie do opakowania, a właściwie samej pipety bo (co może jest dziwne) z góry trochę cieknie. Może dobrze nie widać tego na zdjęciu, ale między plastikową zakrętką a częścią gumową znajduje się serum.
Serum według zapewnień producenta nawilża, odżywia, wygładza, opóźnia proces starzenia, niweluje działanie szkodliwych czynników zewnętrznych, wspomaga proces odbudowy kolagenu i elastyny. O samej lawendzie pisałam już kiedyś (klik), ale wspomnę jeszcze raz że olejek z tej rośliny ma właściwości łagodzące, odprężające i antystresowe, zatem może to być świetny produkt do relaksującego masażu twarzy. Na opakowaniu jest napisane, że najlepiej stosować z kremem na noc z tej samej serii. Ja tak nie robiłam, ale krem ten jest naprawdę świetny i myślę, że w parze będą się doskonale uzupełniały. Więcej o kremie możecie przeczytać tutaj.
Moje odczucia:
Bezpośrednio po zastosowaniu:
Serum bardzo tłuste, długo się wchłania, intensywny zapach lawendy.
Rano:
Skóra miękka, gładka w dotyku, po umyciu nie ma uczucia ściągnięcia.
Po dwóch tygodniach:
Moja skóra akceptuje ten kosmetyk, jest odżywiona, gładka, o jednolitym kolorycie. Nie zauważyłam żeby serum zapychało pory.
Skład bardzo prosty, ale treściwy: olej sojowy, z pestek winogron, arganowy, lawendowy, skwalan, witamina E i substancje zapachowe. Nie będę ich opisywać bo wszystkie już znacie i więcej możecie przeczytać w zakładce składniki. Wszystkie oleje działają przeciwzmarszczkowo, przeciwutleniająco, odmładzająco, ogólnie poprawiają kondycję skóry. Można je stosować codziennie, bez obaw, że przedobrzymy naszą pielęgnację.
INCI: Glycine Soja Oil, Vitis Vinifera Seed Oil, Argania Spinosa Kernel Oil, Squalane, Tocopheryl Acetate, Lavandula Angustifolia Oil, Linalool, Limonene, Geraniol, Citronellol.
Jutro kolejne serum, także bądźcie czujni :)
Miłego dnia!
Ola
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz