Witajcie Kochani!
Ostatnio wpadłam na pomysł, żeby analizować składy nie tylko o kosmetyków naturalnych, ale także innych, które nie reklamują się jako naturalne, a również mogą mieć dobre składy, lub składy, które totalnie mogłabym Wam odradzić. Na pierwszy ogień pójdzie produkt firmy Mincer Pharma- nawilżająca mikrodermabrazja z serii VitaCInfusion. Czytałam sporo opinii na temat serum z witaminą C tejże firmy, ale gdy poszłam do Rossmana i zobaczyłam pustą półkę w miejscu serum, kupiłam peeling, bo nie lubię wychodzić ze sklepu z pustymi rękami kiedy jestem nastawiona, że coś na pewno kupię (takie zachowanie ma nawet swoją nazwę w psychologii). Takim sposobem jestem posiadaczką i serum i peelingu, bo serum oczywiście kupiłam w innym Rossmanie.
Nawilżająca mikrodermabrazja, która ma być zastrzykiem energii dla skóry nadaje się do każdego typu cery (nie tylko na pudełku)- ma bardzo drobniutkie drobinki ścierające i skóra cienka i wrażliwa może być potraktowana tym kosmetykiem, Stosujemy kiedy chcemy, rano lub wieczorem, 2-3 razy w tygodniu i najlepiej razem z innymi produktami z tej serii. Masujemy około 1-2 minuty, a moc złuszczania właściwie zależy od siły naszych dłoni i szybkości z jaką trzemy dłońmi o skórę- jest to duży plus, bo sami możemy zdecydować jakie rezultaty chcemy uzyskać.
Kosmetyk ma konsystencję dość gęstego kremu, pachnie tak trochę cytrusowo, bardzo przyjemnie. Rozsmarowując czuć drobinki, jak już wspomniałam, są one bardzo drobne, ale jeśli chcemy możemy uzyskać dość mocny efekt złuszczenia. Co prawda do prawdziwej mikrodermabrazji troszkę brakuje, ale skóra jest ewidentnie gładsza, odświeżona, a przede wszystkim złuszczona i przygotowana do dalszych zabiegów pielęgnacyjnych, bo warto podjąć kolejne kroki kiedy skóra jest taka gładka i pięknie wchłania składniki kolejnych kosmetyków. Dobrze po peelingu poświęcić odrobinę czasu i zrobić masaż twarzy na serum, ale niestety nie na tym z witaminą C. To serum nie jest tłuste, dlatego ciężko na nim wykonać masaż. Lepiej nadaje się serum z Biolaven lub Resibo. O wszystkich trzech napiszę już niedługo. Peeling zmywamy wodą.
Jeśli chodzi o skład, to najważniejszym składnikiem aktywnym jest, jak w całej linii, witamina C. Bez wątpienia jest to bardzo dobry składnik pielęgnacyjny, przeciwstarzeniowy, ujędrniający, skuteczny antyoksydant, który przeciwdziała powstawaniu wolnych rodników. Ogólnie witamina C może być stosowana zarówno zewnętrznie jak i wewnętrznie i takie też będzie miała działanie na cały organizm, i skórę- pielęgnacyjny, wzmacniający, uszczelniający naczynia krwionośne, przeciwstarzeniowe. W tym kosmetyku największym źródłem tej witaminy są ekstrakt z jagód camu camu (zawierający 30 razy więcej witaminy C niż cytryny) i olej z owoców rokitnika (który oprócz witaminy C zawiera również beta karoten i chroni skórę przed promieniowaniem UV). Witamina C również świetnie rozjaśnia przebarwienia i wyrównuje koloryt skóry.
Co do reszty składu to mam pewne zastrzeżenia i już piszę jakie konkretnie. Na drugim miejscu w składzie jest Aluminium Oxide czyli tlenek aluminium. Występuje naturalnie w przyrodzie jako minerał i w kosmetyku ma funkcję ścierającą. W kosmetyce ten składnik jest powszechnie znany jako korund kosmetyczny, a w kosmetologii stosowany przy zabiegach mikrodermabrazji korundowej. Niektórzy mogą się przyczepić, że jednak dalej jest to aluminium, ale przecież nie wchłania się on w naszą skórę, po chwili go spłukujemy, więc nie dajmy się zwariować. Na stronie PubChem możemy znaleźć informacje, że nie jest rakotwórczy, ale może podrażniać układ oddechowy, pod warunkiem, ze go wdychamy, czyli w postaci bardzo drobnego pyłu, a tu nie mamy z takim do czynienia.
Kolejnym kontrowersyjnym składnikiem jest fenoksyetanol, przed którym bardzo przestrzegają miłośnicy ekologicznych kosmetyków. Może alergizować i wywoływać duszności i kaszel, co ma większe znaczenie przy aerozolach (np. dezodorantach). W recepturze nie może przekraczać 1% zawartości. Poza tym substancje zapachowe, ale jak się przypatrzymy większość z nich można znaleźć w kosmetykach naturalnych. Tylko Benzyl Salicylate można używać w ograniczonych ilościach. Poniżej pełny skład, a więcej o każdym składniku przeczytacie tutaj:
INCI: Aqua/Water, Aluminium Oxide, Caprylic/Capric Triglyceride, Vitis Vinifera (Grape) Seed Oil, Glycerin, Sodium , Urea, Phenoxyethanol, Caprylyl Glycol, Propanediol, Myrciaria Dubia Fruit Extract, Hippophae Rhamnoides Oil, Helianthus Annuus Seed Oil, Rosmarinus Officinalis Leaf Extract, Tocopherol (mixed), Beta-Sitosterol, Squalene, Ascorbyl Palmitate, Lecithin, Propylene Glycol, Hydrogenated Vegetable Glycerides Citrate, Panthenol, Sodium Hyaluronate, Lactic Acid, Disodium EDTA, Citrus Limon Peel Oil, Citral, Limonene, Linalool, Parfum, Benzyl Salicylate.
Całkiem niezły skład jak na kosmetyk nie naturalny, a przez to, że jego działanie jest naprawdę zadowalające, myślę, że spokojnie mogę go Wam polecić.
Mam nadzieję, że pomysł na analizowanie nie tylko kosmetyków naturalnych spodobał się Wam. Może macie jakiś kosmetyk i chcielibyście żebym przeanalizowała jego skład? Jeśli tak to piszcie na maila:
ekokosmetologia@gmail.com
ekokosmetologia@gmail.com
Miłej niedzieli :)
Ola
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz