środa, 1 lutego 2017

Płyn micelarny Resibo

Witajcie!

Dzisiaj pod lupę weźmiemy płyn micelarny firmy Resibo. Firma ta ma niewiele produktów (póki co), ale jak zauważyłam często mniej znaczy więcej. Z tego co czytałam firma bardzo stara się dopracowywać produkty nawet kosztem tego, że nowy specyfik będzie wprowadzony do sprzedaży nieco później. To dzisiaj niewątpliwie wielka zaleta, ale również dobra strategia marketingowa, ponieważ grono odbiorców tego właśnie potrzebuje- produktów skutecznych, dopracowanych, o nienagannym składzie.





Taki dokładnie jest ten płyn micelarny. Zaczynając od opakowania- kartonowe tuby, które pewnie u niejednej posiadaczki kosmetyków Resibo stoją na biurku, są świetnym pomysłem i dowodem na to, że nic nie musi się marnować. Rzeczywiście czasem możemy się zastanawiać po co są te wszystkie kartony, pudełka i pudełeczka, skoro służą tylko do tego żeby je wyrzucić. Samo opakowanie kosmetyku jest przyjemne dla oczu, zachęca do kupna, ładnie wygląda w łazience. Ładne rysunki i intensywne kolory dodają uroku. To z pewnością dalej marketing, ale racjonalnie przemyślany. Co do opakowania z atomizerem nie byłam do niego na początku przekonana ale już się przyzwyczaiłam.



Jednak nie o marketingu miałam pisać lecz przecież o samym płynie. Ma słomkowy kolor, konsystencję wody (jak to płyn micelarny) i cudowny delikatny zapach. W ogóle nie wiem dlaczego, ale zapach kosmetyków Resibo przypomina mi wakacje w Grecji. Chyba dlatego, że pierwszy raz użyłam ich przed samym wyjazdem i jakoś tak mi to teraz przypomina... mmm chętnie bym tam wróciła. Działa na skórę nawilżająco, kojąco, łagodząco, nie ma mowy o żadnym podrażnieniu. Zmiękcza i wygładza oraz lekko napina skórę, o czym pisze producent.




Co do zmywania makijażu to jestem troszkę rozczarowana, ponieważ nie domywa kredki do oczu z Kiko Milano oraz trwałej matowej pomadki z Wibo (która często jest moim wyznacznikiem). Żeby dokładnie zmyć oczy trzeba naprawdę je mocno trzeć, a moje oczy tego bardzo nie lubią i zawsze później łzawią. Dlatego płynu używam tylko do domycia buzi po wcześniejszym zmywaniu olejkiem do demakijażu (którym jestem oczarowana). Z delikatniejszym makijażem radzi sobie bardzo dobrze.



Skład rewelacyjny, 98,3% naturalnych składników, w tym same dobroci. Składniki aktywne z pszenicy, ekstrakt z szałwii, łagodzący pantenol, nawilżający propanediol (glikol roślinny), konserwanty wszystkie dopuszczone do użytku w naturalnych produktach, a większość z nich jest również składnikiem aktywnym (np. mannitol). Poniżej pełny skład, a więcej o poszczególnych składnikach w zakładce składniki:

INCI: Aqua, Glycerin, Propanediol, Panthenol, Caprylyl/Capryl Wheat Bran/Straw Glycosides, Fusel Wheat Bran/Straw Glycosides, Mannitol, Lecithin, Salvia Officinalis Leaf Extract, Sodium PCA, Sodium Lactate, Sodium Cocoyl Glutamate, Polyglyceryl-5 Oleate, Glyceryl Caprylate, Citric Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Parfum.

Cena to 49zł za 150ml, zatem nie tak mało, ale uważam, że warto spróbować. Jeśli odpuścicie zmywanie sylwestrowego makijażu tym płynem to spokojnie możecie go wypróbować, nawet jeśli mielibyście używać go tylko rano do przemycia buzi po nocy- przy tej okazji sprawdzi się rewelacyjnie.

Buziaki :)

Ola

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz