Witajcie Kochani!
Jakiś czas temu mieliście okazję poczytać sobie o szamponie Yves Rocher, a dzisiaj mam dla Was jedwabistą odżywkę z wyciągiem z owsa tej samej firmy.
Kosmetyk ma opakowanie o pojemności 150 ml i kosztuje około 14 zł, biały kolor i konsystencję raczej typową dla odżywek. Specyficzny, intensywny zapach, którego nie jestem w stanie do niczego porównać, powinien raczej większości przypaść do gustu. Jest to odżywka przeznaczona do włosów suchych, szorstkich i zniszczonych. Po użyciu producent zapewnia zdrowsze, elastyczne, gładkie i błyszczące włosy.
Po nałożeniu odżywka robi się dużo rzadsza, jakby lekko spływa z włosów i trzeba jej nałożyć dość dużo, zatem jest mało wydajna. Już podczas spłukiwania czuć, że włosy są wygładzone, ponieważ same się rozplątują- po podsuszeniu ręcznikiem nie ma w ogóle problemu z ich rozczesywaniem. Po wysuszeniu suszarką włosy się błyszczą i ładnie pachną, ale chyba nic poza tym, moje dalej się puszą i ja nie zauważyłam jakiegoś specjalnie dobroczynnego działania. Największą chyba zaletą jest to, że rewelacyjnie ułatwia rozczesywanie, ale to potrafią również inne odżywki.
Jeśli chodzi o skład, to też nie ma szału, mimo iż na opakowaniu możemy przeczytać, że ponad 99% składników ma pochodzenie naturalne. Owszem, nie zaprzeczam, ale są to składniki jednak przetworzone. Zobaczcie sami. Stearyl Alcohol to emolient zmiękczający i wygładzający włosy, może być wytworzony z tłuszczu zwierzęcego lub roślinnego, Cetyl Alcohol to również emolient pochodzenia roślinnego, Behenyl Alcohol- stabilizator, nadaje konsystencję, ale jest toksyczny jeśli go spożyjemy. Kto będzie jadł odżywkę, zapytacie pewnie, ale znam przypadek kiedy małe dziecko przez przypadek zatarło sobie oko rączką, którą wcześniej dotykało kapsułek do prania i miało poparzone oko. Kapsułki były schowane w szafce, a odżywkę zazwyczaj trzymamy na wierzchu. Na opakowaniu są obrazki, które mówią nam żeby przechowywać z dala od dzieci, żeby nie połykać i żeby unikać kontaktu z oczami. Behentrimonium Chloride- sama nazwa już odstrasza bo chlorek dokozylotrójmetyloamoniowy nie może być niczym dobrym, nawet jeśli pochodzenie ma naturalne- jest toksyczny, powoduje podrażnienia oczu i skóry. Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride- zapobiega puszeniu się, ułatwia rozczesywanie, ma pochodzenie roślinne. Do tego cała masa substancji zapachowych, potencjalnych alergenów. Pytam się po co? Są jednak składniki, którym nic nie można zarzucić: woda, olej ze słodkich migdałów, mąka owsiana, kwas cytrynowy, proteiny owsa, pantenol. Więcej w zakładce składniki.
INCI: Aqua/Water/Eau, Stearyl Alcohol, Cetyl Alcohol, Behenyl Alcohol, Behentrimonium Chloride, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Avena Sativa (Oat) Kernel Flour, Parfum/Fragrance, Sodium Benzoate, Citric Acid, Hydroxypropyltrimonium Hydrolyzed Wheat Protein, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Panthenol, Amyl Cinnamal, Linalool, Hexyl Cinnamal, Butylphenyl Methylpropional, Cinnamyl Alcohol, Phenoxyethanol, Isoeugenol, Hydroxycitronellal.
Nie wiem czy używaliście czy nie, ale dla mnie jedynym plusem tej odżywki jest to, że dobrze się po niej rozczesuje włosy. Co do reszty, wybór należy do Was.
Ola