wtorek, 31 stycznia 2017

Nawilżająco-regenerujący olejek do ciała firmy Vianek

Witajcie kochani!

Mimo tego, że powinniśmy zdawać sobie sprawę z tego, że w zimie jest zimno, ja nie mogę się przyzwyczaić do tego, że na dworze temperatura od kilku tygodni prawie cały czas jest poniżej zera. Jest zima więc musi być zimno. Jest zimno, a więc w domu ciepłe i suche powietrze, zatem i nasza skóra jest przesuszona. Jako, że mam bardzo suchą (a nawet szorstką) skórę zwłaszcza na kolanach i łokciach (przez to, że nie zawsze chce mi się smarować, przyznaję się), postanowiłam przeprosić się z olejkiem od Vianka, który kupiłam jakiś czas temu. Nie używałam go, bo nie wiem czemu, ale drażni mnie zapach tej niebieskiej linii (miałam kiedyś emulsję do demakijażu i pachniało tak samo nieudanie). Postanowiłam zignorować zapach, bo przecież nie o to chodzi, a jeśli kosmetyk jest skuteczny i ma dobry skład to zapach jest ostatnią rzeczą na którą powinniśmy zwracać uwagę.



Jakiś czas temu kiedy kupiłam ten olejek, miałam jeszcze opaloną skórę po wakacjach pamiętam, że bardzo ładnie wyglądał na skórze. Dobrze natłuszczał, nawilżał i łagodził podrażnienia, np. takie jak po depilacji woskiem. Ze względu na to, że jest mega tłusty spokojnie domywa wosk. Teraz po kilku dniach smarowania przesuszonej zimą skóry oczywiście powróciła ona do normalnego stanu, nie jest szorstka, zrobiła się bardziej elastyczna, miękka i gładka. Niewiele potrzeba prawda? Przekonacie się jeszcze o tym jak przeczytacie za chwilę skład.



Co do sposobu użycia to ja nakładałam olejek na skórę po kąpieli, tak jak zaleca producent, chociaż każdy kosmetyk lepiej się wchłania jeśli jest aplikowany na wilgotną skórę. Można go również dodawać olejek do kąpieli, przez co zwiększymy wchłanianie aktywnych składników. Myślę, że doskonale sprawdzi się również dodany do wody podczas moczenia stóp.

Pewnie już o tym pisałam, ale lubię opakowania Vianka, ponieważ są takie estetyczne, białe z kolorowymi akcentami, co przy okazji cieszy oko. W tym przypadku plusem jest też wygodna pompka, którą łatwo możemy dozować kosmetyk.



Żeby nie było, że zawsze są same plusy napiszę również o wadach. Wspomniany zapach mógłby być inny, ponieważ nie jest to kwestia zapachu samych aktywnych składników i tak po prostu wyszło tylko kwestia kompozycji zapachowej, która dodana jest do olejku celowo. Mam nadzieję, ze wypróbuję inne olejki z Vianka i ich zapachy będą mi bardziej odpowiadać. Dodam jeszcze, że zapach to jednak kwestia gustu, a o gustach się nie dyskutuje. Kolejnym i ostatnim minusem jest to, że kosmetyk jest bardzo tłusty i wchłania się strasznie długo, ale czytając skład raczej można się tego spodziewać. Trzeba mieć trochę czasu żeby używać tego kosmetyku, ponieważ nie od razu możemy wskoczyć w dżinsy lub pod kołdrę.



Skład rewelacyjny, oprócz kompozycji zapachowej, w której nie wiadomo co dokładnie jest. Olej sojowy, z pestek winogron, z kiełków pszenicy, witamina E i koniec. Więcej w zakładce składniki.
INCI: Glycine Soja Oil,Vitis Vinifera Seed Oil, Triticum Vulgare Germ Oil, Tocopheryl Acetate, Parfum.

Miłego dnia :)

Ola

poniedziałek, 30 stycznia 2017

Olej ze słodkich migdałów

Dzisiaj rano pisałam oleju jojoba, a teraz dla porównania poczytajcie sobie o oleju ze słodkich migdałów, który równie dobrze jak olej jojoba wpływa na naszą skórę. Jakie ma właściwości i co zawiera o tym za chwilę, a na początek trochę o tym skąd się bierze i jak jest pozyskiwany.



Migdałowiec pospolity (Prunus Dulcis L.),  bo z niego pozyskuje się olej to roślina wieloletnia pochodząca z rejonów Azji Środkowej i Mniejszej, obecnie spotykana również w Afryce Północnej i Europie Południowej, dorastająca do 10 m wysokości. Jego owoce nazywane są migdałami, a to co my nazywamy migdałem to pestki tego właśnie owocu. Istnieje również odmiana gorzka, której pestki są niejadalne i trujące (zawierają kwas pruski). Historia uprawiania migdałowca sięga kilku tysięcy lat p.n.e. i często wspomina się o nim w Biblii. Już w starożytnej Grecji i Egipcie był powszechnie uprawiany, a zatem znane były jego zastosowanie i właściwości.

Dzisiaj migdałowiec uprawiany jest głównie dla pestek, które zalicza się do bakalii, mających szerokie zastosowanie w wielu kuchniach świata, nie tylko w potrawach słodkich, ale również orientalnych. Mimo, iż olej ze słodkich migdałów jest bardziej popularny w środowisku kosmetycznym niż kulinarnym z powodzeniem możemy używać go w kuchni do np. do sałatek. Niestety nie można na nim smażyć, ponieważ podczas obróbki termicznej szybko ulega utlenianiu.



Właściwości fizykochemiczne
Olej ten jest bezbarwny po delikatnie żółty, ma delikatny orzechowo-słodki zapach, jest dość tłusty i pozostawia bardzo delikatny film na skórze i warstwę ochronną, nie wchłania się tak dobrze jak opisywany poprzednio olej jojoba. ale nie jest to uciążliwe, zwłaszcza dla posiadaczy suchej skóry. Szybko ulega utlenieniu, dlatego należy go przechowywać do około 4 miesięcy w ciemnym miejscu.

Skład:
-NNKT (kwas oleinowy, linolowy)
-Witaminy A,D,E i z grupy B
-Białka
-Cukry
-Antyoksydanty

Właściwości zastosowanie
Olej ze słodkich migdałów może być stosowany w stężeniu nawet 100% bezpośrednio na skórę, jako dodatek do kremów, balsamów, mleczek, olejków, można go samodzielnie dodawać do kosmetyków, jest bezpieczny dla kobiet w ciąży, które potrzebują nawilżenia i uelastycznienia skóry rosnącego szybko brzuszka- zapobiega rozstępom. Ma właściwości nawilżające, zmiękczające, wygładzające , ujędrniające, emoliacyjne, przeciwzapalne, łagodzi podrażnienia, zwłaszcza jeśli stosuje się go przez dłuższy czas. Może być używany u osób z przesuszoną, starzejącą się skórą (dzięki antyoksydantom), ale także egzemą i łuszczycą. Z olejkiem na pewno polubią się suche włosy. Idealnie nadaje się do masażu twarzy.

Gdzie kupić?
Ja kupiłam na stronie Ecospa, gdzie 50 ml można kupić już za 9,9 zł. Swoją drogą polecam ten sklep :)

Miłego wieczoru,

Ola

Olej jojoba

Witajcie!

Dzisiaj co nieco o oleju jojoba, który właśnie mi się kończy i koniecznie muszę Wam coś o nim napisać. Buxia chinensis czyli simondsja kalifornijska lub jojoba to roślina pochodząca z południowo-zachodniej części Ameryki Północnej. Rośnie także w Ameryce Południowej, Afryce i Azji, a znana jest szczególnie z tego, że jej nasiona zawierają płynny wosk, czyli drogocenny wosk jojoba. Roślina ta jest krzewem o wysokości 4 m i daje plony nawet przez około 200 lat, co świadczy o tym, że jest ona bardzo wytrzymała. Często te rośliny, które są wytrzymałe i odporne na różne warunki zawierają wiele cennych składników i są wykorzystywane w kosmetologii.



Właściwości fizykochemiczne jojoby
Wosk ten ma zazwyczaj postać słomkowo-złotego oleju, nie ma praktycznie zapachu, jest tłusty, ale dość szybko wchłania się w skórę, do której ma duże powinowactwo, nie tworzy na niej tłustego filmu. Jest bardzo odporny na utlenianie (jest jednym z najbardziej trwałych wosków) oraz ciepło (do 300°C ). Działa przeciwzmarszczkowo i chroni przed słońcem dzięki naturalnemu filtrowi SPF 4.

Co zawiera wosk jojoba?
-Kwasy tłuszczowe- dużo nienasyconych kwasów tłuszczowych sprawia, że wosk ma postać płynną nawet w niskich temperaturach, przez co nazywany jest olejem. W kosmetyce poddaje się go uwodornieniu aby miał postać stałą i mógł być stosowany np. w pomadkach czy gęstszych kremach, jednak płynna postać jest bardziej popularna. Składnikiem woski jest głównie palmitynian cetylu, który ma właściwości nawilżające i odżywcze, podobne do oleju wielorybiego. Ciekawostką jest również to, ze dzięki olejowi jojoba zaprzestano używania na masowa skalę oleju z wielorybów, przez co zmniejszył się proceder zabijania tych zwierząt. 
-Witamina A i E- substancje przeciwstarzeniowe.
-Witamina F- wzmacnia immunologiczną barierę skóry.
-Wodę, cukry, aminokwasy- składem przypomina ludzkie sebum.

Dlaczego warto używać oleju jojoba?
Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta. Nasza skóra posiada wodno-tłuszczową barierę ochronną i jeśli zostanie ona zachwiana zaczynają się problemy, najczęściej przesuszenie i przedwczesne powstawanie zmarszczek. Olej jojoba jest bardzo podobny do sebum jeśli chodzi o skład i dlatego z powodzeniem może być używany kiedy wydzielanie naszego sebum jako substancji ochronnej zostaje zaburzone.

Kolejną ciekawostką jest to, że krzewy jojoby rosną tylko z dala od cywilizacji, dlatego wosk ten jest zazwyczaj wolny od zanieczyszczeń środowiskowych.



Jak używać?
Na wszelkie sposoby! Olej jojoba można stosować w stężeniu do 100%, także jak najbardziej możemy nim smarować skórę bezpośrednio, wykonać na nim masaż (zobaczycie jak pięknie się wchłania), dodawać do kremów, balsamów, robić swoje własne kosmetyki, zrobić na nim demakijaż. Świetnie sprawdzi się w pielęgnacji dłoni i paznokci- wiele z nas nie lubi uczucia tłustych rąk, którego przy tym oleju nie będzie. Nadaje się do włosów suchych i łamliwych, można go nakładać również na skórę głowy i z łatwością każdy szampon go domyje.

Gdzie kupić i jaka jest cena?
Ja swój olej kupiłam na stronie Ecospa, gdzie cena to około 16zł za 50ml, ale w internecie znajdziecie mnóstwo sklepów, które oferują ten olej. Jestem z niego bardzo zadowolona, a używałam go głównie do włosów.

Miłego dnia 

Ola

środa, 25 stycznia 2017

Szampon przywracający blask Yves Rocher

Witajcie!

Dzisiaj mam dla Was recenzje szamponu do włosów Yves Rocher. Juz dawno go kupiłam, zużyłam pół i jakoś odstawiłam na później.  Teraz go skończyłam i opiszę dla Was jego działanie.

Jest to szampon niewątpliwie mający ładny zapach, bardzo dobrze pieniący, dokładnie myjący, ale trochę wysuszający włosy,  przynajmniej moje. Po myciu moje suche włosy są bardzo sypkie, puszą się i konieczne jest nałożenie odżywki lub maski żeby je rozczesać. Po nałożeniu odżywki (akurat w trakcie również używałam Yves Rocher) nie było problemu z rozczesywaniem, jednak mimo wszystko włosy dalej puszyły się.



Nie dla wszystkich włosów każdy szampon, z resztą tak samo jak z każdym kosmetykiem- nie zawsze jest uniwersalny. Nie za bardzo znam się na włosach, ale napiszę Wam jakie są moje, to łatwiej Wam będzie zdecydować czy do Waszych się nadaje. Moje są lekkie, sypkie, ale podatne, dobrze się układają, a loki od fryzjera trzymają się bardzo długo. Końce mam trochę rozjaśnione, więc to na pewno jest przyczyną przesuszenia. Nie przetłuszczają mi się bardzo, nie muszę ich myć codziennie (na szczęście, bo gdybym musiała to na pewno nie byłyby takie długie), wystarczy tak co dwa-trzy dni, nie prostuję, ale suszę suszarką.



Nie jest to jednak zły szampon, na pewno dobrze się sprawdzi u posiadaczek nieco mniej suchych włosów. Jego zaletą jest z pewnością to ze faktycznie sprawia że włosy się ładnie błyszczą. Jest to szampon przywracając blask, ale nie zawsze oczywiste jest ze to co napiszą na opakowaniu to się zgadza. Ja zauważalnie mogę stwierdzić, że to prawda.

Skład w pierwszym momencie nie zachęca, chociaż na butelce mamy informację, że 98% składników ma pochodzenie naturalne. Laurylosiarczan amonu (INCI: Ammonium Lauryl Sulfate) może się kojarzyć nam ze słynnym SLS-em ale jest to inna substancja myjąco-pieniąca, która nie ma udowodnionego szkodliwego działania, potwierdzono że nie przyczynia się do powstawania raka, jedynie może podrażniać skórę i błony śluzowe. Glycol Stearate- to emolient zmiękczający i wygładzający, pełni również rolę emulgatora, nadaje szamponowi perłowy kolor. PPG-3 Myristyl Ether- o tym składniku ciężko znaleźć informacje, na polskich stronach znalazłam tylko że jest to substancja kondycjonująca, a na jednej z anglojęzycznych (klik) była informacja, że może być on szkodliwy dla środowiska. Nie znalazłam tego składnika na stronie PubChem, być może dlatego że jest to eter dwóch składników i pewnie każdy z nich jest opisany oddzielnie. Polyacrylate-1 Crosspolymer- zagęstnik używany w kosmetykach dla dzieci, jest mało informacji na jego temat. Polyquaternium-10 wygładza włosy, a wytworzony jest z celulozy. Benzalconium Chloride zapobiega elektryzowaniu się włosów.



Chyba pierwszy raz pisze tak dużo o tak stosunkowo krótkim składzie, ale naprawdę nazwy niektórych z nich mogą spowodować, że od razu się zniechęcimy. Jednak większość składników, mimo iż nie zebrano ich na łące ma naturalne pochodzenie i nie oznacza to, że są szkodliwe. Poniżej lista składników, a o każdym z nich, zwłaszcza o tych o których nie wspomniałam wyżej przeczytacie w zakładce składniki.

Pełny skład:

INCI: Aqua/Water/Eau, Ammonium Lauryl Sulfate, Glycol Stearate, PPG-3 Myristyl Ether, Polyacrylate-1 Crosspolymer, Calendula Officinalis Flower Extract, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Benzoate, Parfum/Fragrance, Panthenol, Glycerin, Polyquaternium-10, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Citric Acid, Alcohol, Salicylic Acid, Benzalconium Chloride.

Można wypróbować, może akurat u Was się sprawdzi :)

Buziaki,

Ola

czwartek, 5 stycznia 2017

Kremy na dzień i na noc Ava Laboratorium

Witajcie kochani! 

Dzisiaj mam dla Was trochę informacji na temat kremów na dzień i noc firmy Ava Laboratorium. Kupilam od razu dwa, żeby kompleksowo sprawdzić ich działanie. Skusiłam się na ich kupno z kilku powodów: bogatego składu, certyfikatu Ecocert, dlatego że jest to polska firma oraz ze względu na promocję w Rossmanie. Używam ich od ponad miesiąca i mogę podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami.




Na początek podobieństwa i różnice pomiędzy kremami na dzień i na noc. Obydwa mają delikatny, lekko cytrusowy zapach i kremowy kolor. Ten na dzień jest nieco jaśniejszy. Obydwa są dosyć gęste (na noc trochę bardziej). Myślałam ze będą bardzo tłuste, ale jestem mile zaskoczona, ponieważ nie pozostawiają tłustej, lepkiej warstwy. Możemy nałożyć ich całkiem sporo, a skóra (przynajmniej moja) wręcz pije te kremy- możliwe, że dlatego że jest sucha, wymaga nawilżenia i ochrony, a kremy zawierają bardzo dużo składników potrzebnych skórze szczególnie teraz. Jeśli chodzi o ochronę to z tym jest już troszkę gorzej, bo mam wrażenie ze teraz kiedy jest zimno krem na dzień jest niewystarczający. Myślę, że wiosną i latem będzie dla suchej skóry idealny.






Spokojnie można używać na co dzień pod makijaż, tylko teraz uważajcie na podkłady które mogą wysuszać skórę, bo w zimie wysuszą skórę bardziej, a jeśli do tego nie ma pod spodem wystarczającej ochrony, po jakimś czasie będziecie szukać jakiegoś ratunku. 

Różnic w składzie praktycznie nie ma, jedynie kolejność niektórych składników. Gdyby nie to, że w Rossmanie była promocja "drugi krem gratis" to bym się zdenerwowała. Rozumiem, że skład kremu na dzień i na noc, zwłaszcza jeśli to ta sama linia, nie różni się za wiele, ale żeby tylko kolejnością składników i to kilku na końcu listy? Ja się trochę rozczarowałam, zwłaszcza, że cena tych kremów nie jest taka niska ponieważ w regularnej cenie każdy z nich kosztuje nieco ponad 45 zł. Co nie zmienia faktu, że skład jest dobry i produkty też są w porządku.




Pełna analiza składu w zakładce składniki, a lista poniżej.

Skład kremu na dzień:

INCI: Aqua,Lavandula Angustifolia Flower Water*, Phytosqualan, Olive Oil Eco*, Glycerin, Cetearyl Olivate, Sorbitan Olivate, Olea Europea (Olive) Fruit Oil (and) Hydrogenated Vegetable Oil, Olea Europaea (Olive) Oil Unsaponifiables (and) Glyceryl Stearate (and) Glycine Soja (Soybean) Sterols (and) Beta-sitosterol (and) Tocopherol, Vitis Vinifera Oil, Zea Mays Starch*, Althea Officinalis Root Extract*, Cetearyl Alcohol, Acacia Decurrens Flower Wax, Camellia Sinensis Leaf Extract*, Chamomilla Recutita Flower Extract*, Sodium Dehydroacetate, Zingiber Officinalis Root Extract*, Xantan Gum, Lavandula Officinalis, Cymbopogon Schoenanthus , Dehydroacetic acid, Benzyl alcohol, Potasium Sorbate, Sodium Benzoate. 

Konserwanty identyczne z naturalnymi. *składniki z plantacji monitorowanych. 99,59% wszystkich składników jest pochodzenia naturalnego, 21,77% wszystkich składników pochodzi z plantacji monitorowanych.

Skład kremu na noc:

INCI: Aqua, Lavandula Angustifolia Flower Water*, Phytosqualan, Olive Oil Eco*, Glycerin, Cetearyl Olivate, Sorbitan Olivate, Olea Europea(Olive) Fruit Oil (and) Hydrogenated Vegetable Oil, Olea Europaea (Olive ) Oil Unsaponifiables (and) Glyceryl Stearate (and) Glycine Soja (Soybean) Sterols (and) Beta-sitosterol (and) Tocopherol, Vitis Vinifera Oil, Camellia Sinensis Leaf Extract*, Zea Mays Starch*, Althea Officinalis Root Extract*, Cetearyl Alcohol, Chamomilla Recutita Flower Extract*, Acacia Decurrens Flower Wax, Zingiber Officinalis Root Extract*, Sodium Dehydroacetate, Xantan Gum, Lavandula Officinalis, Cymbopogon Schoenanthus, Dehydroacetic acid, Benzyl alcohol, Potasium Sorbate, Sodium Benzoate. 

Konserwanty identyczne z naturalnymi. *składniki z plantacji monitorowanych. 99,61% wszystkich składników jest pochodzenia naturalnego, 18,15% wszystkich składników pochodzi z plantacji monitorowanych.


Jeszcze kilka słów o rozprowadzaniu. Jeśli rozcieramy krem na skórze nie wchłania się tak szybko, co pokazuje pierwsze zdjęcie poniżej, natomiast po wklepaniu natychmiast wszystko się wchłania (drugie zdjęcie).




Podsumowując: polecam te kremy jak najbardziej, szczególnie jesienią i wiosną, chyba że nie macie problemów z suchą skórą, to również teraz będziecie zadowoleni. Kremy nie są tłuste, zatem posiadaczki błyszczących się cer też mogą być zadowolone. Jednak uważam, ze najlepiej kupić sobie jeden z nich, ponieważ kupowanie obydwu zwyczajnie nie ma sensu.

Miłego dnia!!

Ola

wtorek, 3 stycznia 2017

Balsam do ust Miód i Wanilia od Wytwórni Mydła


Witajcie Kochani!

Zima trwa i trwać będzie jeszcze co najmniej dwa miesiące, niskie temperatury, suche powietrze i przemieszczanie się pomiędzy zimnem i ciepłem nie sprzyja pielęgnacji ust. Zazwyczaj są wysuszone, czasem pękają i są bardzo wrażliwe, ale musimy sobie jakoś z tym radzić.



Na pewno pomoże nam w tym balsam do ust z miodem i wanilią z Wytwórni mydła. Swoją pomadkę kupiłam na targach Ekocuda w Warszawie i przy okazji dostałam do przetestowania mydełka, które przepięknie pachną, pielęgnują i oczywiście są naturalne. Te bardzo polecam, ale dzisiaj trochę więcej o pomadce do ust.



W pierwszym momencie po otwarciu możemy poczuć delikatny, przyjemny zapach, który z pewnością przypadnie do gustu każdemu. Pomadka jest dość twarda, dlatego musimy trochę przycisnąć żeby ją nałożyć, ale przez to jest bardzo wydajna i na pewno starczy nam na długo. Opakowanie przeźroczyste, najprostsze jakie tylko może mieć pomadka, ale przecież nie to jest ważne. Ważne, że spełnia swoją funkcję i działa, ponieważ już zdarzyło mi się mieć pomadkę, której nie mogłam zużyć do końca, ponieważ mechanizm (o ile można nazwać to mechanizmem) wysuwania pomadki się zepsuł. Tej jeszcze nie zużyłam, ale czuję, ze nie będzie z nią problemu.



Usta po nałożeniu delikatnie się kleją, ale to akurat uważam za zaletę, ponieważ czuję, że mam warstwę ochronną. Dość długo pomadka się utrzymuje, zatem nie musimy jej co chwilę dokładać. Po dłuższym czasie użytkowania skóra jest miękka, nie łuszczy się, nie pęka, zatem balsam spełnia swoje funkcje. Dzieje się tak dzięki składnikom, z których każdy ma jakąś funkcję pielęgnacyjną. Wosk pszczeli jest bardzo bogaty w witaminy, mikroelementy i kwasy tłuszczowe, idealny wręcz w zimowej pielęgnacji. Olej jojoba, masło kakaowe nawilżają, uelastyczniają skórę dzięki zawartości kwasów tłuszczowych i witaminy E. Masło z mango intensywnie nawilża oraz przyspiesza gojenie drobnych ran. Olej abisyński i masło murumuru nadają połysk oraz tworzą warstwę ochronną na ustach. Zapach wanilii nadaje ekstrakt z żywicy benzoesowej pozyskanej z drzewa z rodzaju styrak.



Oto pełny skład, a więcej w zakładce składniki:

INCI: Cera Flava, Jojoba Seed Oil, Astrocarya murumuru Seed Butter, Mango Seed Butter, Crambe Abyssinica Seed Oil, Theobroma Cacao Seed Butter, Styrax benzoin Resin Extract.

Ja jestem bardzo zadowolona z działania tej pomadki. Jej cena to tylko 10 zł, a kupić ją możecie na stronie Wytwórni Mydła. Spróbujcie także mydełek, w szczególności Lavendlove oraz Ryż i Migdały :)

Miłego dnia,

Ola

poniedziałek, 2 stycznia 2017

Odżywczy płyn micelarny i tonik 2 w 1 od Vianka

Witajcie w Nowym Roku!

Na początku życzę Wam wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, spełnienia marzeń, dążenia do celów, realizacji planów i dużo, dużo uśmiechu :)

Dzisiaj pod lupę chciałabym wziąć płyn micelarny/tonik z ekstraktem z nagietka, do każdego rodzaju cery z firmy Vianek. O nagietku i jego właściwościach mogliście przeczytać latem, kiedy kwitł u mnie na ogrodzie i robiłam z niego tonik i sok (klik). Jak można się spodziewać jest to bardzo dobry produkt, z którego z pewnością większość z Was będzie zadowolona. Z racji tego przejdźmy do konkretów.



Z etykiety możemy się dowiedzieć, że jest to połączenie produktu do zmywania makijażu z tonikiem o łagodzącym działaniu. Zatem spodziewać się można, że nadaje się do wrażliwych skór. Ja specjalnie wrażliwej nie mam, ale przy pierwszych kilku użyciach czułam lekkie uczucie szczypania. Później już nie, więc być może moja skóra była czymś podrażniona wcześniej. Doskonale zmywa makijaż, co zachwyca mnie we wszystkich płynach micelarnych Sylveco. Radzi sobie z mocnym wieczorowym makijażem, łącznie z tuszem i matową pomadką z Wibo, która tak się trzyma na ustach, ze nie odbija się nawet na szklance. Odżywcze działanie oleju rokitnikowego, z pestek moreli i lecytyny sojowej można wyczuć już po kilku użyciach- skóra jest miękka, gładka, nawilżona. Pantenol i nagietek łagodzą podrażnienia, zatem bez obaw możemy trzeć skórę podczas demakijażu- oczywiście to żart, zawsze obchodzimy się ze skórą delikatnie starając się jej nie naciągać.

Ogromny plus za zapach bo jest po prostu przecudowny!!!



Poniżej pełny skład INCI, nie ma się do czego przyczepić (no może maleńki minusik za te substancje zapachowe, które jednak mogą uczulać, co nie zmienia faktu, że zapach jest wspaniały), a jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o składnikach to zapraszam do zakładki składniki:

INCI: Aqua, Decyl Glucoside, Glycerin, Calendula Officinalis Flower Extract, Propanediol, Panthenol, Prunis Armeniaca Kernel Oil, Hippophae Rhamnoides Oil, Lecithin, Citric Acid, Phytic Acid, Cocamidopropyl Betaine, Benzyl Alcohol, Parfum, Dehydroacetic Acid, Benzyl Salicylate, Hexyl Cinnamal, Lilial, Coumarin.


Z czystym sumieniem polecam


Buziaki,

Ola