piątek, 21 kwietnia 2017

Regenerująco-odżywczy krem do twarzy z masłem shea Call Me Later od Miya Cosmetics

Witajcie!

Wróciła zima, dlatego dzisiaj o kremie, którego zaczęłam używać jeszcze kiedy były mrozy. Polska marka Miya Cosmetics od niedawna podbija serca fanek kosmetyków, moje również podbiła, dlatego podzielę się z Wami moją opinią na temat kremu myWONDERBALM w wersji Call Me Later.



Zdecydowałam się na Call Me Later, ponieważ z opisu najbardziej odpowiada potrzebom mojej suchej skóry, ale do wyboru mamy cztery różne kremy:

Call Me Later to krem przeznaczony do pielęgnacji każdego typu skóry, nawet wrażliwej, ale ja uważam, że szczególnie na niego powinny zwrócić uwagę posiadaczki skóry przesuszonej, z niedosytem natłuszczenia i wymagającej regeneracji. Uznałam, że właśnie tego potrzebuje moja skóra i się nie pomyliłam. Nie używałam innych wersji, dlatego nie mam porównania, czy inne nie zadziałałyby podobnie (przecież też mają dobre składy), ale myślę, że inne też Was nie zawiodą.




Kolorowe, ale eleganckie opakowania na pewno ładnie będą się prezentować wśród innych kosmetyków i będą się wyróżniać. Pierwsze wrażenie trochę mnie zbiło z tropu, ponieważ gęsta konsystencja sprawiała wrażenie bardzo tłustej, jednak nic z tych rzeczy. Kiedy rozsmarowujemy kremik na buzi momentalnie nawilża, natłuszcza, ale również robi się matowy. Zastosowana jest tu specjalna formuła QuickAbsorb, która powoduje, że buzia jest ładnie zmatowiona i nie ma potrzeby nakładania pudru. Z tego względu Miya reklamuje kremy tak, że po ich nałożeniu na skórę nie musimy już nakładać nic, bo wygląda ona na zdrową, promienną i nie jest tłusta. Po kilku dniach stosowania faktycznie poprawia się nawilżenie i natłuszczenie skóry. Jest jędrna, odżywiona i zregenerowana. Moim zdaniem świetny krem na zimę, dla każdego, a na lato u osób z suchą skórą również sprawdzi się doskonale, nawet w sporych ilościach. świetnie nadaje się pod makijaż. Zapach taki delikatny, ładny, ale nie jakiś szałowy, żeby dla zapachu kupować krem.






Ogromny plus za pojemność, bo kto widział kremy do twarzy o pojemności 75 ml? Oczywiście jest on przeznaczony nie tylko do, skóry twarzy, ale również do rąk, szorstkich łokci i kolan, a także do całego ciała- chociaż wtedy kremu robi się mało :D Jeśli jednak nie smarujemy się tym kremem od stóp do głów starczy nam na bardzo długo.

Czas na analizę składu. Na pudełku przeczytamy, że nie zawiera parabenów, silikonów, olejów mineralnych, PEG-ów, sztucznych barwników, glikolu propylenowego i tak dokładnie jest, ale oczywiście ja zawsze coś znajdę. Na pierwszym miejscu woda, poźniej emolienty: Propylheptyl Caprylate, Cetearyl Alcohol, Cetyl Alcohol, Decyl Oleate- bezpieczne, nie powinny zapychać porów. Poza tym masło shea, olej jojoba, olej sojowy i jego niezmydlalna frakcja bogata w kwasy tłuszczowe, witaminę E i sterole roślinne. Wątpliwości jak zwykle budzi u mnie fenoksyetanol, którego nie lubi żadna eko wielbicielka i ceteareth-20, którego nie powinno się używać na podrażnioną skórę. Nie wiem również, które składniki dokładnie są odpowiedzialne za tą formułę  QuickAbsorb, ale podejrzewam o to Sodium Polyacrylate, który jest substancją higroskopijną czyli chłonącą wilgoć. Reszta składników nie budzi zastrzeżeń i o każdym możecie poczytać w zakładce składniki. Poniżej pełna lista:

INCI: Aqua (Water), Propylheptyl Caprylate, Cetearyl Alcohol, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Cetyl Alcohol, Glycerin, Decyl Oleate, Panthenol, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Phenoxyethanol, Glycine Soja (Soybean) Oil, Glycine Soja (Soybean) Oil Unsaponifiables, Ceteareth-20, Tocopheryl Acetate, Sodium Polyacrylate, Xanthan Gum, Ethylhexylglycerin, Sodium Phytate, Alkohol, Parfum (Fragrance).




Cena za krem to 29,99 zł i jest dobra wiadomość, bo można go kupić już w Rossmanie, zakupy również możecie zrobić w wielu sklepach internetowych i na stronie Miya Cosmetics, a tam przeczytacie także o założycielkach marki i ich filozofii. Ja na pewno spróbuję innych wersji i Wam też gorąco polecam! 

Ola


poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Ziołowe herbatki na poprawę urody

Witajcie!

Dzisiaj dla odmiany nie o kosmetykach, a o herbatach jakie kupiłam niedawno w Auchan, firmy Bifix, którą skojarzycie na pewno jak zobaczycie logo. Są to herbaty, które naprawdę zawierają to co napisane jest na opakowaniu i nie ma obaw, że w torebce znajdują się jakieś zmielone patyki tylko to co najbardziej wartościowe. 



Picie różnego rodzaju herbat wpływa korzystnie na nasze zdrowie i urodę dlatego w kuchni wylądowały trzy herbatki: z kwiatu lipy, rumianku i pokrzywy. Każdą z nich należy zaparzać podobnie: jedną łyżeczkę wsypujemy do filiżanki, zalewamy wrzątkiem i czekamy około 5-8 minut. Przeczytajcie jakie każda z nich ma właściwości.

KWIAT LIPY




Jak możemy przeczytać na stronie Bifix, przebywanie wśród lip poprawia samopoczucie, a kwiaty wspomagają leczenie wielu chorób. Lipa zawiera flawonoidy, garbniki, śluzy i olejki eteryczne. Napar stosowany jest szczególnie podczas przeziębień i gryp, ponieważ ma właściwości napotne. Korzystnie wpływa na układ krwionośny, trawienny, moczowy. Pobudza wydzielanie soków żołądkowych. Ułatwia zasypianie i działa uspokajająco oraz łagodzi stres i napięcie. Ma właściwości łagodzące i regenerujące suchą i swędzącą skórę. Działa również kojąco i nawilżająco, uelastycznia skórę i ogranicza wydzielanie sebum. Polecana jest do włosów słabych i zniszczonych, sprawdza się również do zwalczania łupieżu w postaci płukanek.




RUMIANEK




Rośnie na łąkach, ale jest również uprawiany. zawiera olejki eteryczne, flawonoidy, śluzy, kumarynę, witaminę C, kwasy walerianowy i salicylowy oraz bisabolol. Działa głównie przeciwzapalnie i antyseptycznie- te właściwości wykorzystywane są zarówno wewnętrznie jak i zewnętrznie, rozkurczające, przyspeszające przemianę materii. dobrze wpływa na układ pokarmowy, pobudza trawienie. Również działa uspokajająco, podobnie jak lipa czy melisa. Podczas przeziębień dobrze jest pić rumianek, aby zmniejszyć stany zapalne dróg oddechowych czy jamy ustnej. Rumianek działa korzystnie na skórę trądzikową, delikatnie ją wysusza, na co należy zwrócić uwagę, aby nie zadziałać zbyt mocno. Roślina ta ma lekko rozjaśniające działanie na włosy dlatego często jest dodatkiem do szamponów i płukanek, ale pamiętajmy, że włosy również może wysuszyć.




POKRZYWA




W Polsce powszechnie spotykana, a ze względu na właściwości szeroko stosowana w postaci herbat, dodatków do potraw (szczególnie sałatek) oraz suplementów diety. Posiada bogactwo minerałów, które wspomagają pracę układu moczowego, trawiennego, krwionośnego, przyspiesza przemianę materii, korzystnie wpływa na proces leczenia przeziębień. Ze względu na zawartość pierwiastków takich jak: żelazo, wapń, fosfor, potas, siarka, witamin: A, B, C, K, kwas pantotenowy, garbniki, flawonoidy i śluzy rewelacyjnie wpływa na kondycję skóry, włosów i paznokci o czym chyba nie muszę nikomu mówić.



Pamiętajcie, że korzystne działanie takich specyfików jak zioła odczujemy dopiero po dłuższym ich stosowaniu, dlatego warto swoją dietę wzbogacić w herbaty. Nie musimy pić wszystkich naraz, możemy jednego dnia napić się rumianku, innego pokrzywy, ale dobrze by było, żeby takie napoje gościły w naszej diecie codziennie.

A jakie są wasze ulubione herbaty?

Buziaki,

Ola

wtorek, 4 kwietnia 2017

Montibello serum na rozdwojone końcówki

Witajcie!

Dzisiaj kolejny produkt z serii nienaturalnych kosmetyków. Będzie to mój must have na rozdwojone końcówki włosów czyli Repair Active od Montibello.



Jest to krem, który od razu przy pierwszym użyciu sprawia dobre wrażenie, bo działa spektakularnie. Pięknie pachnie, ma konsystencję i kolor kremu, jest rzadki, ale nie spływa, doskonale się go nakłada na włosy. Nakłada się niewielką ilość, ale jeśli nałożymy trochę więcej nie ma problemu z tłustymi włosami. Niemal natychmiastowo skleja rozdwojone końcówki i złamania, tak, że włosy wyglądają jak dopiero ścięte, zdrowe, odżywione i lśniące. Producent zapewnia odbudowę, nawilżenie, odżywienie, wzmocnienie od wewnątrz, ułatwienie rozczesywania i suszenia włosów.




Jak używać? Na mokre lub suche włosy. Po umyciu wetrzeć niewielką ilość w końcówki włosów i wysuszyć. ja nakładam również na włosy suche, nawet pomiędzy myciem. Po kilku użyciach na pewno zauważycie łatwość w rozczesywaniu, nawet jeśli po umyciu nie nałożycie odżywki czy maski.

Składnikami aktywnymi są ceramid III, który wzmacnia spójność oraz  proteiny komosy ryżowej działające naprawczo. Oprócz tego silikony wygładzacze, składniki zmiękczające, kondycjonujące włosy. Niby nic, a jednak kosmetyk działa błyskawicznie i spektakularnie, co możemy chyba faktycznie zawdzięczać technologii lub czarom jakie Montibello zastosowało w tym kremie. Mamy również dużo substancji zapachowych i konserwantów, które nie są akceptowane przez jednostki certyfikujące naturalne kosmetyki, jednak należy pamiętać, że to nie jest kosmetyk naturalny. Poniżej cała lista składników, a więcej o każdym z nich w zakładce składniki:

INCI: Cyclopentasiloxane, Aqua, Dimethiconol, Propylene Glycol, Laureth-9, Alpha-Isomethyl Ionone, Benzyl Salicylate, Butylene Glycol, Butylphenyl Methylopropional, Caprylic/Capric Trigliceryde, Ceramide 3, Citral, Citronellol, Cocamidopropyl Betaine, Coumarin, Diazolidinyl Urea, Dipropylene Glycol, DMDM Hydantoin, Ethylhexylglycerin, Geraniol, Hexyl Cinnamal, Hydrolyzed Quinoa, Hydroxyethylcellulose, Iodopropynyl Butylcarbamate, Lactic Acid, Lecithin, Limonene, Linalool, Palmitamidopropyltrimomnium Chloride, Panthenol, Parfum, Phenethyl Benzoate, Phenoxyethanol, Polyglyceryl-3 Caprate, Polyquaternium-37, Potassium Sorbate, Silicone Quaternium-22.



Ja jestem na tak, a moje włosy uwielbiają ten kosmetyk. Nie zauważyłam żadnego negatywnego wpływu. Cena jest dość wysoka, bo 59 zł za 75 ml, ale uważam, ze warto, zwłaszcza jeśli chcemy włoski zapuścić i szkoda nam co chwilę podcinać końcówki. 

Buziaki :)

Ola


czwartek, 30 marca 2017

Niezastąpione szampony Alterra

Witajcie!

Nie wiem czemu do tej pory nie napisałam dla Was recenzji szamponów Alterry. Już prawie wszystkie produkty (oczywiście dostępne u nas) tej firmy gościły na blogu i te lepsze, i te gorsze, a świetne szampony jakoś mi umknęły. Być może dlatego, że ostatnio używałam innych szamponów i chyba zapomniałam jak dobra była Alterra. Po długiej przerwie wczoraj mam włosy kofeinową Alterrą i na nowo się w niej zakochałam. Dotarło do mnie, że chyba do tej pory nie znalazłam lepszego szamponu. Oczywiście nie znaczy to, że już nie będę szukać, bo chyba nie byłabym sobą, ale naprawdę doceniłam to, że w razie czego zawsze mogę wrócić do szamponu idealnego.



Na początku zaznaczę, że wszystkie szampony Alterry są dobre. Wszystkie są bardzo wydajne (do drugiego mycia wystarczy dosłownie odrobinka), dobrze się pienią i myją włosy, które później nie przetłuszczają się szybko. Każdy z nich pięknie pachnie, nie zawiera sztucznych barwników, substancji zapachowych, konserwantów, silikonów, parafiny oraz SLS, jest odpowiedni dla wegan. Szampony Alterra nie mają certyfikatu NaTrue, jednak myślę, że firmie nie opłacało się tego robić, co nie oznacza, że nie spełniają wytycznych tej organizacji certyfikującej. Są między nimi niewielkie różnice, ale mimo to najbardziej upodobałam sobie ten kofeinowy, dlatego, że moje włosy są po nim najbardziej błyszczące i puszyste (ale nie puszce się). Jeśli się bardzo spieszę mogę po tym szamponie nie używać odżywki czy maski i bez problemu je rozczeszę, a na głowie nie będzie siana.




Nie będę analizować wszystkich składów, bo są bardzo podobne- różnią się tylko składnikami aktywnymi w zależności od tego do jakich włosów są przeznaczone:


  • Biotyna & Kofeina- do włosów do włosów osłabionych, przerzedzających się 
  • Kwiat Lotosu & Oliwka BIO- chroni kolor włosów
  • Jojoba i Migdały Bio- delikatny szampon, do wrażliwej skóry głowy
  • Morela Bio i Pszenica Bio- szampon nadający połysk
  • Bio Papaja i Bio Bambus- szampon dodający objętości
  • Bio-owoc Granatu i Bio Aloes- szampon nawilżający do włosów suchych i zniszczonych
  • Zioła BIO- szampon przeciwłupieżowy
Z powyższej listy nie próbowałam tego do włosów farbowanych i przeciwłupieżowego.

Skład szamponu z kofeiną:

INCI: Aqua, Sodium Coco-Sulfate, Lauryl Glucoside, Glycerin, Cocamidopropyl Betaine, Lauryol Sarcosine, Caffeine, Xanthan Gum, Hydoxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Glucose Glutamate, Alcohol*, Coffea Arabica Seed Extract*, Panthenyl Ethyl Ether, Panthenol, Paullinia Cupana Seed Extract*, Biotin, Parfum**, Limonene**, Linalool**, Benzyl Salicylate**, Citral**.
*składniki z certyfikowanych upraw ekologicznych.
**pochodzące z naturalnych olejków eterycznych.



Cena bez promocji to 9,99 zł, ale w różnych promocjach możemy upolować już za 6,99 zł.

Lubicie te szampony, czy macie może jakieś inne ulubione?

Ola

środa, 29 marca 2017

Plastikowe pudełka Sistema

Witajcie!

Dzisiaj mam dla Was coś innego niż zwykle, bo nie będzie o kosmetykach, tylko o plastikowych pudełkach do żywności. Jakiś czas temu szukałam pudełka na obiad, czyli popularnie teraz zwanego lunch boxa, ale takiego z przegródkami, żeby można było wziąć obiad do pracy i żeby mięso z sosem nie pomieszało się z kaszą i surówką zanim wyjdę z domu oraz żeby można było je myć w zmywarce czy zagrzać w mikrofalówce bez przekładania na talerzyki. Trochę wymagań jest i znalazłam takie w sklepie a Tab. Co prawda lunch box przerósł trochę moje oczekiwania, bo nie wymagałam noża i widelca, ale jak przy okazji są, to nie zaszkodzi.




Pudełko firmy Sistema o pojemności 1,63 l jest dosyć spore i spokojnie swój obiad zmieszczą w nim nawet największe głodomory. Składa się ono z komory głównej i takiej "półeczki", którą nakładamy na główne pudełko. Jest ona podzielona na 4 przegródki, a do każdej możemy włożyć coś innego, a na środku jest jeszcze okrągłe miejsce, w którym znajduje się kolejne okrągłe małe pudełeczko, do którego możemy np. nalać jakiś sos do sałatki, żeby przygotować ją na świeżo. Pod "półeczką" są dwa uchwyty, do których przymocowuje się sztućce załączone do zestawu. Przydatne, aczkolwiek ciężko nimi jeść bo widelec ma dość grube ząbki, a nóż nie jest ostry, ale z braku laku mogą być. Nie polecam również trzymania ich na miejscu kiedy w pudełku jest jedzenie, bo pewne prawie jak w banku jest to, że się zabrudzą. Pokrywka zamyka się na klipsy, które raczej nie powinny się popsuć podczas częstego używania- można je również odczepić jeśli chcemy dokładnie umyć wszystkie zakamarki.






Pudełko zrobione jest z plastiku oznaczonego symbolem "5", który można grzać w mikrofalówce, myć w zmywarce, mrozić i jest to najbezpieczniejszy plastik, jeśli chodzi o plastiki mające kontakt z żywnością. Dla przykładu większość butelek, w których kupujemy wodę ma oznaczenie "1", czyli plastik, którego nie należy ponownie używać. Nawet ponowne nalanie wody nie jest wskazane, a uwierzcie, że niektóre pojemniki niby do przechowywania żywności mogą być z właśnie takiego zrobione, ale o tym kiedy indziej. Ten, z którego zrobione jest pudełko nie zawiera szkodliwych substancji takich jak ftalany, które są plastyfikatorami- nadają elastyczność plastikowi i mają zdolność kumulacji w organizmach. Jedne źródła podają, że nie są szkodliwe, inne natomiast, że mogą powodować szereg dolegliwości i chorób takich jak alergia, astma i bezpłodność, dlatego wolę ich unikać. W plastiku tym nie znajdziemy również BPA, czyli Bisfenolu A, o którym głównie jest mowa w filmie, który parę dni temu polecałam Wam obejrzeć (The human Experiment). Powoduje on również wiele chorób, szczególnie różnego rodzaju nowotwory, ale także bezpłodność czy autyzm u dzieci. Niestety do końca nie jesteśmy w stanie go wyeliminować, ponieważ praktycznie wszystko co nas otacza zawiera Bisfenol A, ale zwracając uwagę możemy go w znaczny sposób ograniczyć.





Sklepy a Tab znajdziecie w wielu centrach handlowych w całej Polsce (lista tutaj), niestety pudełek nie ma w ich w sklepie internetowym. Znalazłam jednak inny sklep internetowy, w którym możecie kupić takie lub całą masę innych lunch boxów, pojemników na napoje, zupy, kanapki... do wyboru do koloru. Nie kupowałam nic w sklepie Twój Lunch Box, ale jest sklepem wyszczególnionym na stronie nowozelandzkiej firmy Sistema. Co prawda tam również nie znalazłam tej wersji o pojemności 1,63 l, jest natomiast wersja 1,1 l, którą kupiłam mamie i też jest całkiem spora. Cena 39 zł (mniejsze 35 zł) być może nie jest mała, ale wolę zapłacić trochę więcej i mieć pewność, że pojemnik mogę spokojnie grzać w mikrofalówce i nie przeniknie mi on do jedzenia. Ceny z a Tab, na stronie Twój Lunch Box 39 zł kosztuje mniejsze pudełko, większego jednak obecnie również nie ma. 



Jedyny minus to naklejki, z których kleju nie mogę zmyć do dzisiaj. Producent nakleił taką naklejkę, która zeszła bez pozostawienia grama kleju, niestety naklejki a Tab- kod kreskowy, cena i coś tam jeszcze oderwały się tak, że cały klej został na pudełku i za żadne skarby nie chce z niego zejść, co widać na zdjęciach.

A Wy zwracacie uwagę na opakowania żywności?

Miłego wieczoru,

Ola


poniedziałek, 27 marca 2017

Montibello Smart Touch 12w1

Witajcie!

Nareszcie jakaś lepsza pogoda na dworze i na pewno każdy z Was tak jak ja ma więcej chęci do działania. Od jakiegoś czasu używam odżywki bez spłukiwania Montibello Smart Touch 12w1, chcę się dzisiaj z Wami podzielić moją opinią i analizą składu, z którą walczę od wczoraj. Nigdy nie byłam zwolenniczką kosmetyków typu x w 1, bo jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego, ale w tym przypadku faktycznie wszystko działa, oprócz ochrony koloru, bo tego nie jestem w stanie sprawdzić, ponieważ nie farbuję włosów. Walka ze składem skończyła się z jednej strony pozytywnie dla mnie (bo dałam radę przejść przez tą długą listę), ale niestety z troszkę rozczarowującym rezultatem, o czym przeczytacie później.



Smart Touch nie jest kosmetykiem naturalnym, ale to produkt wielozadaniowy, kuracja dla włosów, która ma działać na istniejące już dolegliwości włosa oraz zapobiegać powstawaniu nowych uszkodzeń. Ma konsystencję gęstego, białego kremu, ale jest w sprayu co bardzo ułatwia aplikację na całych włosach. Cudowny, długo utrzymujący się zapach na pewno skusi wiele włosomaniaczek. Nic dziwnego skoro w środku jest ogrom substancji zapachowych. Odżywka faktycznie sprawia, że włosy są gładkie, nawilżone, odżywione, błyszczące, nie puszą się, rozdwojone końcówki są sklejone, odbudowane, zdrowsze i odporniejsze, chroni włosy przed suszarką i prostownicą. Ja zauważyłam, ze moje włosy lubią się z tym produktem, co szczególnie widać zaraz po suszeniu. Składnikami aktywnymi są tutaj proteiny roślinne, które działają na różnych poziomach od wewnątrz i zewnątrz. I faktycznie radzi sobie z tym doskonale. Nie wiem na ile to zasługa tych protein, a ile silikonów i wygładzaczy, ale włosy są w dobrej kondycji.




Cena produktu to 49 zł za 150 ml, ale jest bardzo wydajny co uważam za dużą zaletę. Rozpylamy 4-8 dawek na włosy, ale ja uważam, że 8 to za dużo nawet na bardzo długie włosy (do pasa). Ja używam zazwyczaj 6 psiknięć.

Skład jak już napisałam wcześniej, nie naturalny, mógłby być nieco inny i na pewno nie kosztem jakości. Cetearyl Alcohol- dobry zmiękczacz i wygładzacz. Behentrimonium Chloride- wygładza włosy, ale jest toksyczny. Znalazłam również informację, że uzależnia od siebie włosy- po zaprzestaniu używania kosmetyku z tym składnikiem włosy stają się matowe i bez puszystości- możecie to przeczytać tutaj, a ja sprawdzę czy tak faktycznie jest. Silikony: Cyclopentasiloxane, Cyclohexasiloxane. Kompozycja zapachowa: Parfum, Alpha-Isomethyl Ionone, Benzyl Salicylate, Citral, Citronellol, Coumarin, Geraniol, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool, Phenethyl Benzoate.
Butyl Methoxydibenzoylmethane, Ethylhexyl Methoxycinnamate- filtry UV dopuszczone do użytku w ograniczonym stężeniu. Konserwanty: Diazolidinyl Urea, DMDM Hydantoin - dopuszczone w ograniczonym stężeniu, Iodopropynyl Butylcarbamate również dopuszczony w ograniczonym stężeniu, ale do tego nie wolno go używać w niektórych produktach, między innymi w produktach dla dzieci, kosmetykach do warg i higieny jamy ustnej oraz balsamach do ciała. Isopropyl Alcohol to konserwant, który może wysuszać skórę. Phenoxyethanol- po wdychaniu może wywoływać kaszel i duszności, a kosmetyk jest w sprayu. Mi się nic takiego nie działo, z pewnością stężenie jest tu za małe, ale ktoś bardziej wrażliwy może mieć jakieś problemy. Kolejnym konserwantem jest Potassium Sorbate, a na szarym końcu Sodium Benzoate- konserwant, który jest dopuszczony do użytku przez wiele organizacji certyfikujących, co jednak nie ratuje tego składu. Oprócz tego Hydrolyzed Vegetable Protein PG-Propyl Silanetriol- odżywia i nawilża włosy, Hydrolized Wheat Protein- proteiny pszenicy. Jak sami widzicie roi się od konserwantów. Poniżej lista, a więcej w zakładce składniki:

INCI: Aqua, Cetearyl Alcohol, Behentrimonium Chloride, Cyclopentasiloxane, Parfum, Glycerin, Alpha-Isomethyl Ionone, Benzyl Salicylate, Butyl Methoxydibenzoylmethane, Butylene Glycol, Citral, Citronellol, Coumarin, Cyclohexasiloxane, Diazolidinyl Urea, Disodium EDTA, DMDM Hydantoin, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Geraniol, Hexyl Cinnamal, Hydrolyzed Vegetable Protein PG-Propyl Silanetriol, Hydrolized Wheat Protein, Iodopropynyl Butylcarbamate, Isopropyl Alcohol, Limonene, Linalool, Phenethyl Benzoate, Phenoxyethanol, Potassium Sorbate, Propylene Glycol, Quaternium-80, Sodium Benzoate.



Montibello Smart Touch to jeden z tych kosmetyków, które są bardzo dobre, ale skład nie do końca mi odpowiada. Mimo tego, że producent mówi o zaawansowanej technologii, uważam, że właśnie w dobie dzisiejszej technologii można się postarać o skład bezpieczniejszy, taki żeby nie wzbudzał wątpliwości i kontrowersji- szczególnie chodzi mi o konserwanty. Mam nadzieję, że coś się w tym produkcie kiedyś poprawi jeśli chodzi o to, bo działa naprawdę rewelacyjnie.

Miłego dnia,

Ola

sobota, 25 marca 2017

Ministerstwo Dobrego Mydła i olej z pestek śliwki

Witajcie!!!

Dzisiaj mam dla Was recenzję oleju z pestek śliwki od Ministerstwa Dobrego Mydła. Na początek trochę o samej firmie, bo warto również o niej wspomnieć. Ministerstwo tworzą dwie siostry, które mają głowy pełne świetnych pomysłów, wiedzą czego chcą, dążą do zamierzonego celu, nie boją się ciężkiej pracy i to co robią wychodzi im świetnie. Tworzą małą manufakturę, która w swojej ofercie ma już nie tylko mydełka, ale również olejki czy kosmetyki do ciała. Nie jest tego dużo, ale o to właśnie im chodzi- produkty o świetnej jakości, które ludzie pokochają tak jak one. W tym przypadku mniej znaczy więcej. Do tego mają ogromne poczucie humoru, bo czytając opisy produktów uśmiech od ucha do ucha mamy gwarantowany. Nie zdradzam więcej szczegółów- sami musicie to przeczytać :)



Olej z pestek śliwki (Prunus Domestica Seed Oil)to bardzo przyjemny kosmetyk, o słomkowej barwie. Pierwsze na co zwrócicie uwagę po odkręceniu to migdałowo-marcepanowy zapach, który jest słodki i intensywny, ale po chwili jest już delikatniejszy. Nie lubię jeść marcepanu, ale zapach mi absolutnie nie przeszkadza. Jest dość tłusty, ale jeśli użyjemy go w umiarkowanych ilościach to wchłania się bardzo szybko. Opakowanie to szklana, ciemna (co ważne, bo chroni przed światłem) buteleczka z pipetą (na stronie znajdziecie jeszcze zdjęcie z atomizerem, ale jest wyjaśnienie, że nie ma nowego zdjęcia z pipetą, bo dziewczyny oczekują na śliwki). Nierafinowany, zimnotłoczony olej nadaje się do pielęgnacji skóry, włosów i paznokci, zwłaszcza jeśli borykamy się z ich suchością. Bardzo łatwo wnika w naskórek, dlatego jest pewność, że zadziała.




Zawartość kwasów tłuszczowych, witaminy E i przeciwutleniaczy sprawiają, że olej ten świetnie nadaje się do skóry wrażliwej, podrażnionej, ponieważ łagodzi stany zapalne i wszelkie zaczerwienienia oraz chroni przed czynnikami zewnętrznymi, ale również doskonale działa przeciwstarzeniowo. Silnie nawilża, zmiękcza, przyspiesza proces gojenia się skóry, wzmacnia barierę ochronną. Jak już wspomniałam szybko się wchłania i nie pozostawia tłustego filmu, dlatego nadaje się do skóry trądzikowej, której stany zapalne często zaostrzają się jeżeli za mocno skórę przesuszymy. Ja tradycyjnie olejek ten uwielbiam używać do masażu twarzy, najlepiej po demakijażu i po peelingu, jeszcze na wilgotną skórę. Buzia jest miękka, gładka, przyjemna w dotyku, a zapach dodatkowo uprzyjemnia nam zabieg. Na włosy działa regenerująco, zmiękczająco i wygładzająco, można go użyć przed myciem nawet w dużej ilości i nie ma obaw, że go nie domyjemy i będziemy mieli po myciu tłuste włosy. Czasami malutką kropelkę wcieram po myciu w końcówki włosów. Można go stosować zamiast kremu do rąk, i nie ma obaw, że zaraz klawiatura komputera, telefon i wszystkie rzeczy dookoła będą tłuste. Idealnie wzbogaci każdy krem, czy balsam, nadaje się również do tworzenia własnoręcznie robionych kosmetyków, ponieważ jest trwały i stabilny. 



Koniecznie przeczytajcie o olejku to co dziewczyny napisały na stronie Ministerstwa, o innych produktach również. Na pewno będziecie mieli ochotę coś wypróbować. Ja się przymierzam do mydeł, bo próbki które dostałam są rewelacyjne, a także do oleju z opuncji figowej.

Buziaki :*

Ola


środa, 22 marca 2017

The Human Experiment

Witajcie kochani!

Dzisiaj krótko, bo chciałabym polecić Wam do obejrzenia film The Human Experiment, który mówi nam o niewygodnej prawdzie, którą ukrywają przed nami wielkie koncerny produkujące dosłownie wszystko. Jak się okazuje szkodliwe chemikalia znajdują się nie tylko w żywności, kosmetykach oraz detergentach. To również meble, plastiki, akcesoria elektroniczne, ubrania, leki... i wszystko co może nam przyjść do głowy.



Film zrobiony został w 2013 roku, a jego reżyserami są Dana Nachman i Don Hardy Jr. Polecam go wszystkim, którzy choć trochę zainteresowani są zdrowiem swoim i przyszłych pokoleń oraz tym skąd biorą się różnego rodzaju choroby, mimo prowadzenia zdrowego, jak by się wydawało trybu życia. Obejrzeć możecie na platformie Netflix, a jeśli nie macie Netflixa to poszukajcie w internecie bo pewnie gdzieś go można znaleźć.

Buziaki

Ola

wtorek, 21 marca 2017

Artego Dream Mask

Witajcie!

Dzisiaj kolejny kosmetyk z serii nienaturalny, ale dobry. Dream Mask firmy Artego to jedyna maska jaką używałam, która w tak krótkim czasie potrafi zdziałać takie cuda. Nazwa idealnie odzwierciedla jej działanie, a hasło na opakowaniu "Let your dreams be reality" naprawdę nie jest przekłamane.



Dream Mask to kremowa maska o cudownym zapachu, którego nie jesteśmy w stanie pomylić z niczym innym. Jest bardzo gęsta, a przez to wydajna. Już niewielka ilość (taka jedna szpatułka, którą poniżej zobaczycie na zdjęciu) wystarcza na bardzo długie włosy. Dzięki temu, że jest gęsta nie spływa, przez co możemy pozostawić ją na włosach dłużej. Producent zaleca pozostawienie maski na 5-10 minut, ale nawet jeśli od razu ją spłuczemy zauważymy różnicę. Włosy będą idealnie się rozczesywały, będą miękkie, gładkie, lśniące, nie będą się puszyć, ale im dłużej zostawimy ją na włosach tym lepsze działanie, dlatego warto poświęcić jej trochę czasu i pozwolić działać, bo to co robi z włosami jest po prostu genialne. Ja zazwyczaj stosuję ją raz w tygodniu, nakładam na całe włosy po umyciu, zawijam ręcznikiem i po około pół godziny zmywam. Nie ma się co rozpisywać nad działaniem, bo to musicie sprawdzić sami.



Skład to praktycznie same emolienty i wygładzacze syntetyczne. Mają one za zadanie wytworzyć ochronny film na włosach, zapobiegać uszkodzeniom mechanicznym, chemicznym i termicznym (czesanie, farbowanie, suszenie i prostowanie- wszystkie te czynności bardzo niszczą włosy, a jeśli często je wykonujemy naszym włosom potrzeba naprawdę mocnej i skutecznej ochrony, której niekiedy nie uzyskamy kosmetykami naturalnymi). Do tego silikony zawarte w masce mają przedłużać trwałość koloru włosów i uzupełniać ubytki. Behentrimonium Chloride na czwartym miejscu trochę zastanawia- ułatwia rozczesywanie, zapobiega puszeniu się i elektryzowaniu, ale może powodować podrażnienia skóry i oczu. Jest również olej z awokado, olej jojoba, jedwab. Oprócz tego trochę konserwantów (w tym DMDM Hydantoin, z którego może uwalniać się formaldehyd), barwników i substancji zapachowych. Poniżej pełna lista składników, więcej w zakładce składniki:

INCI: Aqua, Myristyl Alcohol, Cetearyl Alcohol, Behentrimonium Chloride, Bis-Hydroxyethopropyl, Dimethicone, Persea Gratissima Oil, Simmondsia Chinensis, Seed Oil, Parfum, Bis-Isobutyl PEG/PPG-20/35/Amodimethicone Copolymer, Cetyl Ethylhexanoate, Acrylamidopropyltrimonium Chloride/Acrylate Copolymer, Polysorbate 80, Tetrasodium EDTA, Hydrolyzed Silk, Hydrolyzed Sericin, DMDM Hydantoin, Butylene Glycol, Phosphoric Acid, Benzyl Benzoate, Hexyl Cinnamal, Eugenol, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, CI 14720, CI 16255, CI 19140, CI 28440, CI 73015, Methylisothiazolinone.




Po długim użytkowaniu (około roku) nie zauważyłam żadnych negatywnych skutków działania na włosy. Jako, że jest to jedna z niewielu masek, która tak doskonale potrafi poradzić sobie z moimi puszącymi się włosami zaliczam ją do kosmetyków, które mają genialne działanie, ale skład mógłby być trochę lepszy. Tylko pytanie czy jest zły skoro maska działa rewelacyjnie i na dłuższą metę nie szkodzi włosom? To już kwestia do samodzielnego wyboru.

Cena maski to 65,60 zł/500 ml w sklepie Fale Loki Koki. Jest jeszcze wersja 150 ml za 38,90 zł.

Let your dreams be reality!

Ola