czwartek, 25 sierpnia 2016

Prosto z polskich lasów, czyli brzozowe kremy Sylveco- lekki krem brzozowy i krem brzozowy z betuliną

Cześć!

Dzisiaj zapraszam do poczytania co nieco na temat kremów z wyciągiem z brzozy marki Sylveco. Uwielbiam tą markę, za to że jest polska, naturalna, a w swoich składach używa półproduktów pochodzących z naszych polskich roślin, drzew, krzewów... Do tego produkty są naprawdę dobre i skuteczne. 



Kremy brzozowe opisuję razem, ponieważ ich skład nie różni się znacząco, przeznaczenie też jest podobne. Są to kremy dla skóry potrzebującej regeneracji, przesuszonej, odwodnionej, a jednocześnie wrażliwej i atopowej. Obydwa nadają miękkość i gładkość skórze, nawilżają, natłuszczają, a w przypadku podrażnień koją, łagodzą i świetnie przywracają skórze równowagę. Teraz trochę o różnicach.



Krem brzozowy z betuliną jest nieco cięższy i tłustszy, ma mniej składników, przez co może się nadawać dla skór bardzo wrażliwych, suchych i alergicznych, które źle reagują na nadmiar różności w składzie. Jest świetnym rozwiązaniem dla zimowej pielęgnacji, w trakcie mrozów na pewno poradzi sobie z ochroną przed przemarznięciem, a latem będzie doskonałym lekarstwem na wysuszoną słońcem skórę. Jego minusem jest to, że może zatykać pory i dla skóry mieszanej może być po prostu za tłusty. Konsystencja jest bardzo gęsta, krem raczej przypomina masło, ale nie ma problemów z nakładaniem i rozsmarowywaniem. Można stosować go na noc, w zimie również na dzień pod makijaż, jeśli nie będzie dla Was za tłusty. Krem należy zużyć jak najszybciej od otwarcia (najlepiej tyle po otwarciu ile zaleca producent, nie pamiętam czy 3 czy 6 miesięcy bo wyrzuciłam dawno temu pudełko) i najlepiej nabierać szpatułką, bo mi po zimie zostało troszkę w słoiczku i po jakimś miesiącu do niego zajrzałam i niestety zjełczał. To w sumie też można uznać za plus, ponieważ to jest dowód na to, że nie ma w nim żadnych drastycznych konserwantów. W składzie główną aktywną substancją jest betulina czyli wyciąg z kory brzozy mający właściwości regenerujące, kojące i łagodzące. Oprócz betuliny znajdziemy w kremie olej sojowy, olej jojoba, wosk pszczeli żółty i olej z pestek winogron, czyli same dobrodziejstwa. Do tego woda na początku oraz stearynian sodu i kwas cytrynowy na końcu i nic więcej nie potrzeba aby stworzyć krem. Naprawdę! Oto pełny skład:

INCI: Aqua, Soja Oil, Jojoba Oil, Vitis Vinifera Seed Oil, Cera Flava, Betulin, Sodium Stearate, Citric Acid



Lekki krem brzozowy natomiast jak sama nazwa wskazuje jest dużo lżejszy, dość rzadki w porównaniu z kremem z betuliną, szybko się wchłania i przede wszystkim nie jest tłusty i nie zatyka porów. Regeneruje, pobudza skórę do syntezy kolagenu i elastyny, nadaje miękkość, elastyczność i sprężystość, nawilża, koi, zabezpiecza skórę, przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych. Świetnie nadaje się do codziennego stosowania, pod makijaż. Co ciekawe zawartość ekstraktu z mydlnicy lekarskiej sprawia, że inne składniki aktywne wnikają w skórę głębiej. Pełny skład poniżej:

INCI: Aqua, Vitis Vinifera Seed Oil, Soja Oil, Xylitol, Sorbitan Stearate & Sucrose Cocoate, Shea Butter, Glycerol Stearate, Argan Oil, Jojoba Oil, Stearic Acid, Cetearyl Alcohol, Benzyl Alcohol, Betulin, Tocopherol, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Alantoin, Xanthan Gum, Dehydroacetic Acid, Saponaria Officinalis Leaf Extract, Lupeol, Oleanolic Acid, Betulin Acid



Malutkim minusem obydwu kosmetyków może być zapach. Jest jakiś taki nijaki, trochę dziwny, ale nie o zapach tutaj chodzi. O wszystkich składnikach jednego i drugiego więcej przeczytacie tutaj.

Polecam te kremy szczególnie osobom o wrażliwych i suchych cerach, a jak przyjdzie chłodna jesień i zima to chyba wszystkim :)

Pozdrawiam cieplutko, bo i cieplutko jest na dworze. Mam nadzieję, że skorzystacie w pełni z pewnie jednego z ostatnich dni ciepłego lata :)

Ola

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz